poniedziałek, 28 grudnia 2015

Jak patrzeć w gwiazdy?

- czyli Niezbędnik Obserwatorów Gwiazd 

W końcu następna recenzja. Tym razem kolejna powieść Matthew Quick'a. Wiecie, kiedy w końcu jest trochę czasu, nie ma innej opcji jak wykorzystać go na czytanie. Zdecydowałam się dokończyć NOG (sorry jeśli kogoś w tym momencie uraziłam, ale nie chce mi się 50 razy pisać pełną nazwę), bo ile można to odwlekać?




To historia o pewnym, z pozoru normalnym chłopcu, którego życie nigdy nie było łatwe. Ale czyje jest, kiedy wychowuje się w takim miejscu jak Bellmont? Gdzie nie da się wyjść wieczorem z domu, żeby nie natknąć się na mafię albo dilerów narkotykowych. Finley nie mówi wiele, jak twierdzi z własnego wyboru. Jego dziadek nie ma nóg, ojciec pracuje na nocną zmianę, a matka zginęła w okolicznościach, o których nikt nie chce mówić. W tym momencie pewnie zastanawiacie się, jak on jeszcze jakkolwiek funkcjonuje? Chłopak radzi sobie tylko dzięki Erin- jego dziewczynie (poza sezonem sportowym) i 'drugiej dziewczynie'- koszykówce. Pewnego dnia pojawia się trzecią osoba, która całkowicie zmienia jego życie.

Mieliście kiedyś wrażenie, że to co przeczytaliście działo się w jakimś realnym, niedostępnym dla Was świecie, a teraz historia toczy się dalej, a Wy nie możecie w żaden sposób jej poznać? Ja mam tak teraz. Początkowo bardzo zniechęciłam się do tej powieści i szczerze mówiąc, chciałam ją skończyć tylko po to, by mieć o czym napisać i móc spokojnie zacząć czytać następną książkę. Teraz wiem, że nie można oceniać książki tylko po okładce (która w tym przypadku przemawia zdecydowanie na korzyść dzieła) lub po początku. Kiedy do niej wróciłam, powieść pochłonęła mnie w jedną chwilę. W końcu mogłam oderwać się od miliona przed świątecznych prac i na moment zająć się czymś innym niż chodzenie po 5 metrowych świerkach... Autor wykreował tu niesamowite postaci. Chociaż nie wiem, czy to odpowiednie słowo, bo przecież nie miały super mocy, nie były syrenami, wilkołakami, herosami ani nikim podobnym. Byli po prostu zwykłymi nastolatkami, pogubionymi, z trudną przeszłością i masą kłopotów. Byli obserwatorami gwiazd, wojownikami na arenie życia, a ich jedynym przeciwnikiem było Bellmont. Walczyli dzielnie, nie poddawali się, chociaż liczba ich przeciwników z czasem rosła, a oni nie mogli nic z tym zrobić. Gdy wydawało się, że już będzie dobrze, znikad dobiegał następny cios. Jak to się stało, że nie wykończyły ich już pierwsze trudności? Skąd brali tę siłę? To chyba idealne pytania do autora. Nie chcę Wam wyjawić zbyt wiele, ale zdradę Wam sekret- dla takich emocji, zwrotów akcji, intryg i późniejszych rozmyślań- warto to przeczytać.



Chyba zacznę polować na kolejną powieść Matthew Quick'a, jego książki idealnie do mnie pasują. Nie do końca wiem, czemu, ale tak to czuję. Pokazują mój tok myślenia, a akcja i wątki nie pozwalają zapomnieć o tych historiach przez długi czas. Jestem prawie pewną, że ta powieść pochłonie Was w kilka chwil. Zdecydowanie polecam i życzę miłego czytania w przyszłym roku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podzielił się że mną swoją opinią!