niedziela, 18 października 2015

Nie- dla lektur szkolnych!

Wiele osób bardzo często podchodzi sceptycznie do czytania książek. Widać to choćby po statystykach- jak pewnie wiecie, 60% Polaków nie czyta książek. Ostatnio wszędzie o tym mówią. Pewnie dlatego, że całkiem niedawno zostały wręczone dość ważne nagrody (Literacka Nagroda Nobla i Nagroda Nike). Ale wracając do tematu, czy to może być wina przymusu czytania w szkole?

W tym poście poznanie moją opinię na ten temat.



Z jednej strony- tak z drugiej, nie. Dlaczego?

Skupmy się najpierw na tym, dlaczego szkoła zraża do książek i samego aktu czytania. Człowiek z natury, lubi być niezależny i w większości przypadków sam chce decydować o tym, co robi. Więc kiedy system próbuje mu narzucić pewien obowiązek- nie trudno się domyślić, że z wiekiem będzie się on coraz częściej buntował. Sprawy na pewno nie ułatwia fakt, że część lektur nie jest na pierwszy rzut oka interesująca i znacznie odbiega od tego, co przeciętny uczeń (ewentualnie) chciałby przeczytać. Dlatego, moim zdaniem, przez wiele lat zakorzenia się w nas ten opór przed przymusem czytania i po pewnym czasie omijamy jakiekolwiek książki szerokim łukiem, bo przecież sami decydujemy co dla nas jest najlepsze.

Jednak, żeby tak całkiem nie oczernić systemu szkolnego, muszę zaznaczyć, że to, czy czytamy nie zależy wyłącznie od szkoły. Znam osoby, które nie lubią czytać lektur szkolnych, a po inne książki, które same sobie wybierają, sięgają z wielką przyjemnością. Już w mojej rodzinie są takie przypadki. Ktoś nie przeczytał żadnej pozycji ze spisu lektur, może poza jedną- dwoma, a teraz lubi od czasu do czasu przyściąść przy dobrej powieści lub poradniku.
Osobiście uważam, że na niektóre książki jest określony moment w życiu. Jeśli teraz jej nie przeczytania, to kto wie, czy w ogóle do nie kiedykolwiek wrócę. Dlatego czytam lektury, bo szkoda mi przepuścić okazji przeczytania jakiejś nowej historii, która koniec- końców może okazać się całkiem dobra.

To jak w końcu? Czyja to wina? Niczyja. W końcu każdy jest wolny i robi co chce. Dużo zależy od upodobań, od wychowawców, na ktorych się natknęliśmy, polonistów i częściowo od rodziny. Lubię myśleć, że miłość do książek odziedziczyłam po dziadku.

Teraz już znacie moją opinię na ten temat, a co Wy o tym myślicie? Podzielcie się tym w komentarzu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podzielił się że mną swoją opinią!