sobota, 9 maja 2015

"Moje idee to gwiazdy, których nie potrafię ułożyć w konstelacje."

Czyli "Gwiazd naszych wina" Johna Greena
"Hazel choruje na raka i mimo cudownej terapii dającej perspektywę kilku lat więcej, wydaje się, że ostatni rozdział jej życia został spisany już podczas stawiania diagnozy. Lecz gdy na spotkaniu grupy wsparcia bohaterka powieści poznaje niezwykłego młodzieńca Augustusa Watersa, następuje nagły zwrot akcji i okazuje się, że jej historia być może zostanie napisana całkowicie na nowo. Zapewne wielu z Was już czytało tę książkę lub oglądało film. Dlaczego od niej zaczynam? Bo jest bez wątpienia jedną z tych książek, które zasługują na pierwsze miejsca najlepszych dzieł literatury młodzieżowej. Muszę przyznać, że GNW, nie była pierwszą powieścią znakomitego Johna Greena, ktorą przeczytałam. Nie zaczęłam również od książki, ale od jej ekranizacji, co było moim zdaniem wielkim błędem. Co prawda, film mi się podobał, po jego obejrzeniu stwierdziłam, że chcę przeczytać książkę, ale w raz z upływem czasu traciłam na nią ochotę...
Na szczęście pewne osoby zachęciły mnie do przeczytania jej i ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, ta rewelacyjna powieść wciągnęła mnie bez reszty! Okazało się, że głównej roli nie gra tu nowotwór, ale walka z przeciwnościami losu, ze swoimi słabościami przeplatana niesamowitym humorem. (Można pomyśleć, że coś tu nie gra- rak i poczucie humoru? Ale tak!) Akcja książki rozwinęła się dość szybko, bo już w momencie spotkania drugiego głównego bohatera- Augustusa, który prawie od razu podbił moje serce. Green podaje nam historię pary nastolatków, których początkowy łączy tylko jedno- oboje mają nowotwór. Różnią się od siebie, czytają inne książki, mają inne podejście do śmierci- Augustus chce, żeby o nim pamiętano i wszyscy latami wspominali jego życie, Hazel wręcz przeciwnie. Nie chce nikomu sprawić bólu. Kiedy się spotykają, od razu czuje się, że to nie będzie tylko zwykła znajomość. Ale nie będę zdradzać Wam więcej- przeczytajcie książkę! :D
Podsumowując, "Gwiazd naszych wina" to niezwykłe dzieło, które odbija się w każdym kto będzie miał z nim kontakt. Jonh pokazał nam, jak dobrze potrafi połączyć ze sobą młodość, chorobę i humor. Niezwykła, wzruszająca powieść, która zawładnęła moim sercem. Serdecznie polecam każdemu, który (tak jak ja kiedyś) waha się przeczytać tę lekturę. Moja ocena to 10/10. A Wasza?

3 komentarze:

  1. Hejka: ) Widzę nie jestem jedyną osobą, która zaczyna blogować. Ja natomiast zaczełam od recenzji "Cztery" (mój blog littlebooksmonster.blogspot.com). Definitywnie zaczynam obserwować twoje bloga bo piszesz super :* Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to dla mnie wiele znaczy, bardzo się staram.
      Nie mniej,chcę dodać, że też zaczynam obserwować twojego bloga :)
      Powodzenia ;)

      Usuń
  2. 100/100 pod koniec książki i filmu się popłakałam 😊

    OdpowiedzUsuń

Podzielił się że mną swoją opinią!